W ubiegłym miesiącu dowiedzieliśmy się, że Project Tango, czyli mapowanie otaczającego nas świata przy pomocy kamer i czujników w urządzeniu mobilnym, trafi nie tylko na smartfony, ale też na tablety. Plotki wskazywały na 7-calowy tablet i jak się okazało – tak jest w rzeczywistości.
O ile sam smartfon nie powala specyfikacją, w przypadku tabletu jest odwrotnie. Zastosowano w nim procesor Nvidia K1 i 4 GB RAM, co może wskazywać (ale nie musi), że jest to wersja 64-bitowa, która natywnie obsługuje tyle pamięci operacyjnej. Do tego deweloperzy otrzymają ekran Full HD, kamery śledzące ruch, łączność LTE, USB 3.0, micro HDMI i Androida 4.4 KitKat. Jeśli chodzi o czyste parametry, jest to niewątpliwie najmocniejsza specyfikacja z jaką kiedykolwiek mieliśmy do czynienia na Andku. Powala jednak też cena, ale nie ma co się nią sugerować, bo urządzenia deweloperskie zawsze są droższe od tych rynkowych. Programistom przyjdzie zapłacić za ten tablet niebagatelne 1024 $.
Po co aż tak wyśrubowana specyfikacja? Ideą było właśnie pokazanie granic możliwości obliczeniowych Androida i to niewątpliwie się udało. Dodatkowo, dzięki tak mocnym parametrom, urządzenie będzie mogło służyć programistom przez dłuższy czas, bez konieczności wymiany na nowszy i silniejszy model. Jeśli chcecie poczytać więcej o tym czym jest Project Tango, odsyłam do oficjalnej strony firmy z Mountain View.
Z uwagi na to, że jest to wersja deweloperska, ciężko oceniać estetyczne aspekty urządzenia. „Ładność” i smukłość nie jest tutaj celem samym w sobie i to wyraźnie widać już na pierwszy rzut oka. Tablet ten nie jest ani ładny, ani cienki, a grube ramki wokół ekranu ściągnęłyby na niego falę krytyki, gdyby w takiej wersji trafił do użytkownika prywatnego.
Co sądzicie o tym urządzeniu i o samym projekcie Tango? Czy chcielibyście, żeby tablet z taką specyfikacją trafił na rynek? Ile bylibyście w stanie za coś takiego zapłacić?