Zacznę od tego, że to ja miałem przekazać Wam wieść o nowym urządzeniu Microsoftu, jednak z powodu problemów technicznych nie miałem możliwości pochylić się wcześniej nad tematem nowego urządzenia z linii Surface. Kiedy tylko mogłem, śledziłem ten temat, zapoznawałem się ze specyfikacją urządzenia, opinią innych blogerów oraz tym, co dotychczas o tych tabletach mówił rynek. Na usta ciśnie mi się jedynie pytanie – co z tego?
Rynek czekał na coś innego
Większość blogerów technologicznych miało nadzieję, że zaprezentowany zostanie konkurent dla iPada Mini. Ja także uważałem, że na konferencji w Nowym Jorku powinien pojawić się sprzęt, który będzie konkurować w prostej linii z mniejszym tabletem od Apple. Zdanie blogerów technologicznych to także głos zwykłych konsumentów nowych technologii, wszak czytamy Wasze komentarze pod naszymi wpisami, rozmawiamy z Wami na portalach społecznościowych, czy nawet dyskutujemy o tym w pracy, szkole, uczelni. Ja zawsze staram się pytać o to, czego dana osoba potrzebuje, wyrabiam sobie wtedy zdanie o tym, jak powinny wyglądać urządzenia na rynku. I tutaj większość osób życzy sobie tablet – fajny, dobrze działający i w miarę tani.
Microsoft jednak pokazał coś innego. Surface Pro 3 to sukcesor najwyższej półki urządzeń Microsoftu z pełnoprawnym Windows na pokładzie. Dziwi mnie jednak to, że odpuścił sobie (mam nadzieję, że chwilowo) wypuszczenie na rynek mniejszej wersji swojego sprzętu.
Mam problem z klasyfikacją nowego Surface’a
Czym jest Surface Pro 3? Tabletem? Hybrydą? Ultrabookiem? Notebookiem? Mam ogromny problem z umieszczeniem tego sprzętu w którejkolwiek „szufladce”. Na tablet jest „trochę” za duży i za gruby. Surface posiada 12-calowy ekran o rozdzielczości 2160×1440 pikseli. Grubość urządzenia to 9,1 mm, a waży sobie około 800 gramów. Jak na tablet, to za duży i za ciężki. Ale tabletem jest – nie mam wątpliwości. Można go nosić? Można. Mazać palcem można? Można.
12 cali pozwala na zaklasyfikowanie Surface’a także do grona laptopów. Od 3 wersji urządzenia można go trzymać na kolanach. Wcześniej było to mocno utrudnione. Gigant z Redmond zapewnił jednak, że dzięki regulowanej, stabilnej nóżce będzie możliwe także trzymanie go na kolanach. Nie pozostaje nam na razie nic innego, jak wiara w zapewnienia producenta. Uznajmy, że tak jest. No, ale ok. W takim razie mamy laptopa.
Ultrabookiem też jest! Popatrzmy na to, co jest w środku. Specyfikacja zaczyna się od Core i3, kończy się na i7. Pamięć RAM to wartości od 4 GB do 8. Dysk SSD to jednostka od 64 GB, aż do 512. Czy o takich specyfikacjach mówimy, kiedy skupiamy się na tablecie? Absolutnie nie! O „zwykłym” laptopie? Także nie. Takie wartości to już domena Ultrabooków. No i masz, Surface pasuje także do tej kategorii.
O tym, że jest hybrydą wspominać nie muszę – jest. Może być i tym i tym. Jest wszystkim po trochu. Nie upatrywałbym w tym jakiejś szczególnej cechy tego produktu, swego rodzaju „killer-feature”. To nie jest coś, co wzbudza wielkie emocje.
Drogo!
Gdyby zastosować odpowiedni punkt odniesienia – cenę konkurencyjnego urządzenia – iPada (o ile nazwiemy Surface’a tabletem), to mamy sytuację, w której propozycja Microsoftu jest odrobinę droższa. Zakup tabletu ze stajni Apple to koszt 499 dolarów, w przypadku Surface jest to 799 dolarów. Kolosalna różnica – a mówimy o sprzętach w podstawowej wersji. Oczywiście, wraz z tabletem Microsoftu otrzymujemy naprawdę wszechstronny sprzęt. Jednak jak chodzi o popularność OS-u, jego możliwości płynące wprost ze sklepu z aplikacjami, ogólny komfort pracy z mobilnym urządzeniem – wygrywa iPad. Na iPadzie łatwiej sporządzić notatkę, przeglądnąć coś na szybko. Surface to kolos, dużo mniej mobilny co prawda, ale z bardzo rozbudowanym systemem operacyjnym, który niestety cierpi na „choroby wieku młodzieńczego”. Brak aplikacji, zainteresowania deweloperów i słaba opinia. Szkoda.
Oby nie skończyło się tak, że Surface Mini nie będzie
Mniejsza wersja urządzenia Microsoftu jest cholernie potrzebna na rynku. Jak na razie mamy Surface Pro – sprzęt dla profesjonalistów, którzy zarabiają dużo, potrzebują dużego i wygodnego tabletu/laptopa/ultrabooka (niepotrzebne skreślić), którzy w dodatku lubią nowe okienka Microsoftu. Surface RT to urządzenie nieco wykastrowane, jednak spełniające swoje zadanie, do którego ograniczył go producent. Cierpi jednak z powodu braku zainteresowania programistów, co nie rzutuje dobrze na jego przyszłość. Systemy rozwijają się dzisiaj głównie wraz z tym, gdy pojawiają się działające na nim aplikacje. RT wypada przy tym okropnie słabo.
Marzę o czymś w stylu Surface Lite – tablecie o specyfikacji Asusa Transformera T100. Coś, co będzie i sprzętem Microsoftu i urządzeniem tanim, dla mas. Pamiętajcie, że na rynku największe sukcesy osiągano głównie podczas wprowadzania nowych i atrakcyjnych rozwiązań pod strzechy przeciętnych Smithów/Kowalskich/Johansenów/Wasiljewów. Tak drogi Surface nie zyska szerokiego zainteresowania klientów, mimo swoich ogromnych możliwości. Przykro mi to stwierdzić, ale dopóki Microsoft nie przejrzy na oczy, na pewno linia Surface będzie tylko „nowinką”, a nie realnym konkurentem dla czegokolwiek.