Dyskusje o tym, czy tablety z modemami są potrzebne czy nie, można toczyć bez końca i zawsze będą one budzić duże emocje. Na tabletowo.pl wielokrotnie poruszano ten temat w artykułach i felietonach (między innymi tutaj i tu), a liczba komentarzy pod nimi wskazuje, że problem ten jest ważny i wciąż żywy. Obie strony sporu mają swoje argumenty i zwykle nie dają się wzajemnie przekonać.
Moim zdaniem (i może nie zabrzmi to zbyt odkrywczo) wszystko zależy od indywidualnych preferencji, a konkretnie sposobu korzystania z tabletu. Nokia, wprowadzając swój pierwszy tablet – Lumię 2520, przywołała badania statystyczne, które pokazywały, że 90% czasu z tabletem spędzamy… w domu – najczęściej na kanapie lub w łóżku. Fiński koncern, wprowadzając na rynek tablet dostępny tylko w wersji WiFi+LTE (bez „WiFi only”) starał się rozszerzyć wykorzystanie tabletu poza domowe zacisze. Firma mogła sobie na to pozwolić głównie z uwagi na posiadanie wielu patentów związanych z łącznością bezprzewodową – które to patenty, w przypadku innych firm, w dużej mierze przyczyniają się do wyższych cen urządzeń z modemami. 2520 nie odniosła rynkowego sukcesu, delikatnie rzecz ujmując, ale Nokia zasygnalizowała pewien problem. Postawiła hipotezę, że ludzie korzystają z tabletu głównie w domu, z uwagi na brak wewnętrznego modemu, który pozwoliłby na swobodne korzystanie z tego urządzenia na mieście. Jest to jednak tylko hipoteza i równie zasadne może być przypuszczenie, że ludzie korzystają z tabletów głównie na kanapie i w łóżku, bo… właśnie po to kupili tablet, a na mieście wolą korzystać ze smartfonu z dużym ekranem. Kwestia ta pozostaje nierozstrzygnięta, ale warto zastanowić się co decyduje o tym jak korzystamy i chcemy korzystać z tabletu.
Tablet tabletowi nie równy
Jeśli zapytałbym kogoś nie znającego się na nowych technologiach, które spośród trzech urządzeń ze zdjęcia powyżej nie pasuje do dwóch pozostałych, prawdopodobnie usłyszałbym odpowiedź „to duże”, czyli Galaxy Tab Pro 12.2. Jednak osoby śledzące rynek mobilny szybko zauważą, że mamy tu do czynienia z dwoma tabletami (Tab Pro i MediaPad X1) oraz jednym smartfonem (Lumia 1520). W teorii, to Lumia nie pasuje do tej trójki, choć wymiarami jest bardzo zbliżona do urządzenia od Huawei. Jeśli, mając tę perspektywę, zadamy pytanie w którym z tych urządzeń chcielibyśmy mieć modem – odpowiedź może być prostsza (choć dalej niejednoznaczna). W smartfonie – oczywiście, to konieczność. W 7-calowym tablecie? Prawdopodobnie tak – jest na tyle mały, że możemy go nosić ciągle przy sobie (w tylnej kieszeni spodni czy kieszeni marynarki) i korzystamy z niego często. W tym przypadku tethering byłby rozwiązaniem co najmniej dziwnym i nie do końca praktycznym. A co z modemem w Galaxy Tab Pro 12.2? Tutaj odpowiedź nie jest jednoznaczna, ale chyba możemy zgodzić, że brak modemu w 12-calowym urządzeniu razi mniej, niż w przypadku kieszonkowego tabletu 7 cali. Jeśli wychodzimy z takim urządzeniem na miasto – zazwyczaj nosimy go w osobnej torbie i nie wyciągamy go zbyt często. Tablet ten ma przeznaczenie „półprofesjonalne” i zapewne jeśli wyciągamy go z torby, zamierzamy spędzić z nim co najmniej kilkanaście minut – a często znacznie więcej. W tej sytuacji tethering wydaje się dużo bardziej zasadny, a brak modemu (lub analogicznie: brak modułu GPS) w samym tablecie nie koniecznie dyskwalifikuje go pod względem komfortu użytkowania. Ktoś może polemizować, że ZAWSZE lepiej MIEĆ modem niż go NIE MIEĆ. Po części jest to prawda, bo takie rozwiązanie zawsze będzie choć odrobinę wygodniejsze. Jednak o ile w przypadku małego tabletu, którego używamy często i przez krótki okres, tethering może być niewygodny, o tyle duży tablet z którego zwykle korzystamy sporadycznie a długo, powinien dobrze współpracować ze smartfonem, a sam proces łączenia nie być zbyt irytujący. Odpowiedź może być taka, że rzeczywiście ZAWSZE wygodniej jest mieć tablet z wbudowanym modemem, ale NIE ZAWSZE warto dopłacać za to kilkaset złotych.
Mając Nexusa 7 świadomie wybrałem model z 3G (jego kompanem był mały iPhone 3G), bo nie wyobrażałem sobie ciągłego korzystania z połączenia internetowego tetherowanego ze smartfonu. Jednak gdy wysłużony Ajfon został wymieniony na Lumię 920 z większym ekranem, zorientowałem się, że będąc na mieście, praktycznie przestałem korzystać z Nexusa – wszystkie potrzeby związane z przeglądaniem Internetu, odpowiadaniem na krótkie maile czy serwisami społecznościowymi zostały pokryte przez smartfon z większym niż poprzednio ekranem. Moim nowym tabletem został Surface RT, dostępny tylko w wersji WiFi. Gdy go kupowałem, byłem mocnym zwolennikiem wbudowanych modemów, ale nie miałem wyboru – albo modem albo Surface. Jak się szybko okazało, zupełnie nie tęskniłem za stałym połączeniem do Internetu. Z dużego tabletu korzystałem dość rzadko (kilka razy w ciągu dnia), a jeśli już to nie mniej niż 10-20 minut bez przerwy (częściej 30-90 minut). W takim przypadku, opcja tetheringu jest łatwa w obsłudze i nieirytująca.
Rynek smartfonów bardzo zmienił się przez ostatnie 3 lata i kiedyś pierwszy phablet z ekranem 5,3 cala był sensacją i dziwactwem. Dzisiaj rozmiar ten na nikim nie robi wrażenia, w dobie flagowych smartfonów z przekątną ekranu większą niż 5 cali. Granica między smartfonami (phablety też zaliczam do tej rodziny) a tabletami ewidentnie się zaciera i ciężko wyobrazić sobie uzasadnienie dla posiadania 7-calowego tabletu oraz 5,7-calowego smartfonu. Tak niewielka różnica w wielkości ekranu czyni te urządzenia redundantnymi i zastępowalnymi. Firmy produkujące tablety zdały sobie z tego sprawę i coraz więcej kompaktowych urządzeń tego typu ma rozmiar +8 cali, na wzór iPada Mini. Oczywiście nie każdy ma smartfona z przekątną ekranu większą niż 5 cali, ba, niektórzy nie mają nawet smartfonów w ogóle. W tym przypadku małe tablety nadal mają racje bytu, ale tendencje rynkowe pokazują, że coraz więcej osób będzie wyposażać się w telefony z dużymi wyświetlaczami, co może w znacznym stopniu wpłynąć na wyniki sprzedaży małych tabletów. W tym miejscu znowu dochodzimy do sytuacji, kiedy o preferowanej specyfikacji sprzętu decydują indywidualne preferencje oraz pozostałe urządzenia będące w naszym posiadaniu. Jednak przykłady te pokazują, że duże smartfony (oczywiście z wbudowanymi modemami) będą wypierać z rynku małe tablety i zapotrzebowanie na modemy w tych drugich może znacznie spaść.
Podsumowując – w moim odczuciu, to czy tablet potrzebuje modemu wewnętrznego, w dużej mierze zależy od jego wielkości i sposobu wykorzystania. Jeśli potrzebujemy małego tabletu do szybkiego sprawdzania maili, map, Facebooka czy przeglądania portali internetowych – urządzenia z którego korzystamy często na mieście, zwykle przez krótki okres czasu – stały, zintegrowany dostęp do Internetu może okazać się bardzo przydatny. Jeśli natomiast tablet jest dla nas zastępstwem laptopa i używamy go głównie w miejscach z dostępem do Internetu lub nie przeszkadza nam korzystanie z tetheringu – być może nierozsądnym będzie dopłacanie kilkuset złotych do urządzenia, które w przeważającej większości przypadków będzie wykorzystywane stacjonarnie lub w miejscach, w których mamy darmowy dostęp do sieci. Ja zaliczam się do drugiej grupy osób, z uwagi na to, że korzystam z dużych tabletów (Surface RT i Pro 2), ale w pełni potrafię zrozumieć osoby, które nie wyobrażają sobie życia bez 3G/4G.
Co zrobić, gdy nie ma modemu, czyli „tablet na mieście”
Są sytuacje kiedy Internet jest nam potrzebny TU I TERAZ, a smartfon nie wystarcza do bardziej złożonych zadań i czynności. Co wtedy? Odpowiedź na to pytanie padała już wielokrotnie w tym wpisie: tethering. Można dyskutować o tym rozwiązaniu – zarzuca się, że zużywa ono dużo energii i nie jest do końca wygodne. To prawda, ale w sytuacjach „kryzysowych” może to być dla nas jedynie wyjście. Jeśli już korzystamy z tetheringu, warto uprzyjemnić sobie sam sposób parowania tych dwóch urządzeń. W przypadku Androida może to być widget na ekranie startowym, który jednym kliknięciem pozwoli włączyć rozgłaszanie. Dodatkowo, jeśli przy pierwszej próbie łączenia się tabletu z siecią zapamiętamy wybrane hasło – proces parowania będzie odbywał się automatycznie i „kosztował” nas zaledwie jedno kliknięcie.
Kolejnym rozwiązaniem jest MiFi (Mobile WiFi), czyli bezprzewodowy router, pełniący rolę przenośnego hot-spotu. Pozwala on współdzielić plan taryfowy z pakietem danych między smartfonem i tabletem. Z jednej strony jest to wygodne rozwiązanie, a z drugiej, urządzenie takie trzeba regularnie ładować, a samo wykupienie drugiego planu również może mijać się z celem, jeśli w obecnym planie dla smartfonu mamy duże limity transferu.
Dla niektórych, rozwiązaniem problemów wiążących się z brakiem modemu w tablecie są… publiczne sieci WiFi. Jeśli ktoś żyje w dużym mieście i w ciągu dnia bywa w miejscach gdzie sieć taka jest dostępna – nic nie stoi na przeszkodzie, żeby to wykorzystywać. Jest to jednak rozwiązanie dalekie od optymalnego – kwestie dostępności, stabilności i bezpieczeństwa sprawiają, że nie każdy uzna je za optymalne czy nawet dopuszczalne. Tym bardziej, że wiele osób chciałoby korzystać z Internetu w pociągach, tramwajach, samochodzie czy innych miejscach, gdzie bardzo rzadko możemy znaleźć darmową, otwartą sieć.
Czy mobilność tabletów, w praktyce, rzeczywiście jest fikcją?
Wracając do tytułu, warto zastanowić się czy mobilność tabletów jest tylko iluzoryczna. Nikt nie wątpi, że urządzenie to MOŻE być przenośne. Ale czy w praktyce takie jest? Przytoczone na wstępie badania wskazują, że dla większości użytkowników nie. Czy jest tak dlatego, że z braku funduszy, ludzie wybierają wersje WiFi i przez to są „przywiązani” do kanapy czy łóżka? Wątpię, że jest to główny powód. Jeśli komuś bardzo zależałoby na pełnej mobilności i nie wyobrażałby sobie korzystania z tabletu bez modemu – taka osoba na pewno nie zdecydowałaby się na kupno urządzenia z samym WiFi. Moim zdaniem, „problem” leży w tym, że tablety są zazwyczaj wykorzystywane jak laptopy, a nie jak smartfony. To urządzenie mimo wszystko bardziej kojarzy się nam z komputerem (laptopem) niż z telefonem. Widać to dobrze po statystykach sprzedaży – rynek tabletów i smartfonów rośnie, podczas gdy rynki telefonów tradycyjnych i laptopów zaczynają się kurczyć. Notebooki są wykorzystywane albo stacjonarnie w domu, a jak zdecydujemy się użyć ich na mieście – zwykle ich użycie trwa znacznie więcej niż kilka minut. Podobnie sytuacja wygląda z dużymi tabletami. Nie jest to w pełni mobilne urządzenie, które możemy nosić w kieszeni.
Moja osobista opinia na ten temat w żaden sposób nie rozstrzyga tej kwestii, ale chciałbym zachęcić wszystkich do zastanowienia się w jaki sposób korzystamy z naszych tabletów i podzielenia się tym w komentarzach. Czy Wam również duży smartfon zastąpił mały tablet? Czy odczuwacie dyskomfort, posiadając tablet bez modemu? Jakiego zestawu urządzeń używacie na co dzień? Mój zestaw, który codziennie noszę ze sobą w torbie i kieszeniach, to:
- Nokia Lumia 920 (smartfon),
- Nokia C3 (telefon służbowy),
- Microsoft Surface RT (tablet),
- Amazon Kindle Touch (czytnik e-booków),
- Sony RX100 (aparat cyfrowy).
Nie ma idealnych połączeń, ale jeśli byście mieli wybierać, to które z poniższych najbardziej przypada Wam do gustu?
- duży smartfon (5-6 cali) + duży tablet (9-12 cali) + duży laptop/stacjonarka,
- mały smartfon (3-4,5 cala) + mały tablet (7-8 cali) + mały laptop,
- zwykły telefon + tablet 3G (7-8 cali) + Ultrabook,
- inne, jakie?
Spory dotyczące zasadności wbudowanych modemów w tabletach, ceny którą za to trzeba zapłacić czy sposobów używania tabletów na pewno nie zostaną rozstrzygnięte tym krótkim wpisem, który pozostawia za sobą więcej pytań niż odpowiedzi. Myślę, że wszyscy jednak przyznamy, że żyjemy w bardzo ciekawych czasach, w których trendy i mody zmieniają się bardzo szybko, a sprzęt „starzeje się” w zastraszającym tempie.