Firmy Wolfson Microelectronics chyba nie trzeba przedstawiać nikomu, kto choć trochę interesuje się sprzętem audio. Firma ta zajmuje się opracowywaniem jednych z najlepszych układów przetwarzających dźwięk. Najprościej ujmując – producent ten zajmuje się opracowywaniem elementów do kart dźwiękowych.
Wiele osób może zadać sobie pytanie – jak długo można podnosić jakość dźwięku? Pamiętajmy jednak, że smartfony i tablety mają dość ograniczone możliwości – a to ze względu na zasilanie bateryjne, a to ze względu na brak miejsca wewnątrz obudowy. Wystarczy tylko sobie wyobrazić, jakiej wielkości są klasyczne karty muzyczne (szczególnie te z wysokiej półki). Jednak świat idzie do przodu i wszystkie urządzenia każdy producent stara się poprawiać. W ten sposób, ludziom z firmy Wolfson udało się poprawić energooszczędność przetworników oraz zmniejszyć ich rozmiar, dzięki czemu powstał nowy układ do urządzeń mobilnych – Wolfson WM5110.
Standardowa jakość dźwięku na płytach CD w zapisie cyfrowym to: 16 bitów na próbkę, przy próbkowaniu 44100 razy na sekundę. Nowy układ Wolfson WM5110 zapewnia „studyjną jakość”, ponieważ może odtwarzać dźwięk w jakości 24 bitów przy 192 000 próbkach na sekundę. Według mnie, akurat to żadna rewolucja, ponieważ dla ucha najważniejszy jest efekt uzyskany po stronie analogowej (tak, ucho jest analogowe ;)). No więc tak – mamy energooszczędność, lepszą jakość dźwięku po stronie cyfrowej – ale czym jeszcze producent chce się wyróżnić?
Nowy tryb oszczędzania energii pozwala na ciągłe „słuchanie„. Co to daje? Po prostu eliminuje potrzebę klikania przycisku do wywoływania funkcji komend głosowych. Przetwornik ten został tak zaprogramowany, że uaktywnia się dopiero wtedy, gdy wypowiemy stosowną komendę. Co najlepsze – włączona funkcja nasłuchiwania w ciągu 24 godzin pobiera tyle energii, ile potrzeba na wykonanie 12-minutowego nagrania dźwięku – czyli naprawdę niewiele. Ponadto nie zapomniano o funkcjach redukcji szumów z otoczenia.
Nowego produktu w smartfonach czy tabletach mielibyśmy się spodziewać już w przyszłym roku. Może nawet będzie to przyszły Samsung Galaxy S. Jednak z pewnością tego układu nie znajdziemy w telefonach z niższej półki – cena tego urządzenia przetwarzającego dźwięk będzie należeć do jednych z najwyższych na rynku.
źródło: engadget.com