Witam Was, Drodzy Czytelnicy, w kolejnej odsłonie Felietonowa. Mam nadzieję że ostatni odcinek był dla Was interesujący – dyskusja jaką wywołał była zacięta i momentami burzliwa, a to znaczy, że powinniśmy się cieszyć, bowiem każdy z Was ma swoją własną opinię. Chciałem Wam podziękować za tak aktywne uczestnictwo w debacie poprzez komentarze – tych było grubo ponad 80, co dobitnie pokazuje że poruszony temat nie był dla Was obojętny. Przepraszam również, że tydzień temu nie ukazał się dzisiejszy odcinek, co było podyktowane powodami osobistymi.
Dwa tygodnie temu starałem się przekonać Was, że można spojrzeć pozytywnie na wolny internet serwowany nam przez Aero2. Jak dobrze wiemy, dostęp do sieci na naszych tabletach to rzecz absolutnie podstawowa: aplikacje ściągane ze sklepów, poczta, przeglądarki, pogodynki, nawigacja i komunikatory potrzebują do życia dostępu do internetu. Systemy operacyjne budowane z myślą o urządzeniach przenośnych opierają się właśnie o internet. Nie ma co się dziwić, że zastanawiając się nad kupnem sprzętu wiele osób patrzy w specyfikację z nadzieją, że ujrzy tam wbudowany moduł do obsługi sieci 3G. Jednak obecnie na rynku tabletów urządzeń z 3G jest bardzo, bardzo mało, a jeśli już są to w dość wysokiej cenie (a na pewno zbyt wysokiej w porównaniu do kosztów samych modułów 3G).
Większość z nas zapewne korzysta z tabletu podłączonego do domowego/szkolnego/uczelnianego/miejskiego WiFi, ale sieci bezprzewodowe tego typu nie są przecież obecne w każdym miejscu, stąd warto mieć opcję skorzystania z mobilnego internetu na tablecie. Możliwości by tego dokonać są trzy: wbudowany moduł 3G, modem 3G na USB bądź przenośny router WiFi, który można realizować poprzez tethering. Wszystkie one mają swoje zalety i wady, mają też swoich zwolenników i przeciwników. W dzisiejszej części mojego cyklu postaram się odpowiedzieć na pytanie, czy wbudowany modem 3G w tablecie jest naprawdę tak przydatny, jak może się wydawać na pierwszy rzut oka.
No właśnie – na pierwszy rzut oka wbudowany modem w tablecie to same plusy: mamy internet zawsze ze swoim urządzeniem, żadnych kabli, żadnych niepotrzebnych dodatkowych urządzeń. Wybudzamy tablet i od razu uzyskujemy dostęp do sieci. Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie wypróbował innych możliwości dostępu do sieci na tabletach – dopiero znając je wszystkie możemy sobie odpowiedzieć na pytanie zadane w tytule dzisiejszego odcinka.
Jak wspomniałem, mamy dostępne 3 rozwiązania dostępu do sieci, czyli tethering, modem na USB oraz wspominany przeze mnie moduł 3G zintegrowany z chipsetem tabletu. Czy naprawdę dwie pierwsze możliwości nie są nam w stanie zapewnić większej wygody aniżeli ta trzecia?
Zacznijmy od tetheringu, czyli udostępniania internetu innym urządzeniom poprzez tworzenie routera WiFi bądź Bluetooth na chociażby smartfonie (lub też wykorzystanie specjalnych routerów Mi-Fi). Jest to chyba najlepsza metoda dostępu do sieci w przypadku, gdy nie mamy wbudowanego 3G. Każdy tablet posiada przecież WiFi, a część z nich ma nawet łącze Bluetooth. Ta statystyka powoduje, że niezależnie od tego, czy posiadamy urządzenie „z Biedronki” czy też high-endowe, możemy skorzystać z sieci w dowolnym miejscu właśnie poprzez podzielenie się internetem z naszej komórki.
Na dzisiejszym rynku smartfona, którego wykorzystać można do pełnienia funkcji routera WiFi, możemy zakupić za niewielkie pieniądze. Większość z nich nie ma żadnych blokad SIM, zatem wystarczy włożenie karty i skonfigurowanie udostępniania internetu. Problem może pojawić się, jeśli zechcemy skorzystać z Aero2, bowiem w takim wypadku zapolować musimy na smartfony ze wsparciem dla technologii 900 MHz, a warto wiedzieć że nie każdy tani telefon takowe ma. Zaletą przenośnego routera jest jego zasilanie, bowiem dysponuje on swoją baterią, a więc nie obciąża akumulatora w tak drastyczny sposób jak czynią to wbudowane moduły. Połączenie WiFi w tablecie zużywa z całą pewnością o wiele mniej energii, jak to realizowane przez sieci GSM/3G. Pamiętać należy, że zawsze możemy kupić kilka baterii do naszego routera, uniezależniając się od gniazdka.
Warto wspomnieć również o fakcie, że gdy mamy do dyspozycji zewnętrzny router WiFi, możemy podpiąć do sieci kilka urządzeń – nie musimy wtedy przekładać kart SIM pomiędzy nimi jak i nie zużywamy energii w tablecie na tethering. Musimy pamiętać, że na większości tabletów funkcja tetheringu nie działa na standardowych ROMach, zaś samo używanie tego urządzenia w takich zastosowaniach chyba mija się nieco z celem.
Wiadomą rzeczą jest, że nie każdy zechce kupować specjalnie na potrzeby internetu w tablecie kolejnego smartfona czy MiFi. Tutaj jednak ukazuje się kolejna zaleta takiego rozwiązania – prawie każdy dzisiejszy telefon ma funkcję routera WiFi, a więc nie ma nawet potrzeby dokupywania specjalnego sprzętu. Prawie każda osoba kupująca tablet ma przecież smartfona, jak i ofertę internetową zakupioną u operatora – wystarczy uruchomić odpowiednią funkcję, by móc cieszyć się globalną pajęczyną w tablecie bez żadnych dodatkowych kosztów.
Nie każdy zwraca uwagę na to, że sloty SIM obecne w tabletach często wymagają od nas korzystania z kart microSIM. Nie każdemu będzie to przeszkadzało, jednak fakt faktem że to kolejny niuans, którym nie każdy musi być zachwycony. W przypadku modemów i routerów nie mamy tego problemu.
Kolejna możliwość, by mieć stały dostęp do sieci na tablecie, to oczywiście modemy, podpinane do urządzenia za pomocą portu USB, podobnie jak ma to miejsce w laptopach. Większość urządzeń które w obecnych czasach można zakupić posiada wsparcie dla urządzeń peryferyjnych poprzez funkcję USB On The Go, zatem wystarczy włożyć modem do portu (albo użyć kabla host) by tablet rozpoznał sprzęt i skonfigurował połączenie.
Jakie ma to rozwiązanie zalety? Po pierwsze, sporo osób posiada już zakupiony modem, więc nie ma sensu by wydawać kolejne pieniądze na routery bądź dokładanie do tabletu z 3G. Kolejnym atutem modemu na USB jest jego przenośność, jako że takowe urządzenie jest wielkości małego pendrive i łatwo jest je zabrać ze sobą. Na wielu tabletach pojawiają się jednak problemy z wykryciem sprzętu przez tablet, jak i niestabilność połączenia. Wszystko można jednak rozwiązać – mam na myśli lepsze (scenowe) oprogramowanie.
Niestety, nie ma co ukrywać, że gdy nie mamy tabletu z modemem 3G, musimy pogodzić się z kilkoma niedogodnościami. Pierwsza sprawa to fakt zwiększania się liczby urządzeń, jakie ze sobą musimy zabierać, by cieszyć się internetem mobilnym. Tablet zaprojektowany jako ultra przenośny sprzęt z zasady nie powinien wymagać od nas niczego więcej jak jego włączenia do wygodnej pracy, jednakże można spojrzeć na tę sytuację z zupełnie innej strony.
Kolejny zakup, taki jak modem USB czy smartfon do tetheringu, to przecież kolejny wydatek. Dopłacamy zatem sporo do tabletu, zatem gdzie owe oszczędności? Ano tam, gdzie nie wydajemy sporej kwoty za podzespoły, które kosztują o wiele mniej.
Rynek obecnie stara się zmusić nas, byśmy za funkcje kosztujące niewiele w fabrykach płacili naprawdę słone pieniądze. Nie jest ważne, że modem 3G czy kość pamięci w warunkach produkcyjnych to koszt nieporównywalny z nadwyżką ceny tabletu w sklepie. Liczy się dobry zysk. W zamian za wersje z modemami 3G musimy albo sporo dołożyć, albo zrezygnować z mocnego procesora czy większej ilości pamięci. Ale przecież nie musimy.
Właśnie poprzez rezygnację z 3G w tablecie, możemy nabyć urządzenie o dużo lepszej specyfikacji technicznej. Patrząc na ceny, widzę, że na ten moment nie ma sensu kupować tabletów tylko dla 3G, jako że często są one zacofane technologicznie o jedną generację. W chwili, gdy procesory Quad Core stają się standardem, w wersjach 3G mamy jedynie usuwane z magazynów produkty oparte o dwa rdzenie. Podobne przykłady można by jeszcze znaleźć, ale idea jest jedna: dopóki rynek nie przestawi się na inne standardy, nadal zapłacimy za coś normalnego nienormalną cenę.
Ogólnie zdaję sobie sprawę, że ten tekst nie powinien mieć racji bytu: nie powinienem się przecież zastanawiać, czy warto kupować model z wbudowanym 3G. 3G, głupie 3G, powinno od dawna, od początków tabletów, być zakorzenionym standardem, czymś, od czego koncepcję tabletu się zaczyna. Internet mobilny to coś wokół czego tablet nieustannie się kręci, zatem standard stosowany w telefonach powinien zawędrować już dawno na „dachówki”. Jednak w momencie, gdy brzęk mamony dla producentów brzmi lepiej niż pomruk zadowolenia klienta, nie mamy na razie możliwości zakupić niczego, co łączy wszelkie technologie znane w telefonach od kilku lat. Czy tablet z 3G jest naprawdę potrzebny? Jako standard, jasne. Jako extra super mega hiper dodatek? Jak dla mnie, nie.
Za kilkaset złotych, jakie dołożyć musiałbym do kosmicznie ekskluzywnej wersji 3G, wolałbym kupić coś, co zagwarantuje mi dostęp do sieci nie tylko z poziomu tabletu. Wolałbym wydać taką kwotę na chociażby procesor o większej wydajności czy też ekran o dobrej rozdzielczości. Dlaczego ja, głupi w zamyśle klient, mam płacić za coś, będącego niepisanym standardem w świecie technologii mobilnych. Tablet to technologia przenośna, technologia przenośna to internet tam gdzie i my, a internet tam gdzie i my to na pewno nie WiFi w McDonalds’ie. Albo rybki, albo akwarium? Ja chcę i to i to, bo za to płacę. A jak producent pomyślał inaczej – cóż, ja też mogę.
Sądzę, że w tablecie, który dziś kupujemy, 3G wcale nie jest potrzebne, bowiem sytuacja w której dopłacamy za wyposażenie które powinno być standardem jest chora. Albo inaczej: 3G jest potrzebne, ale nie za wszelką cenę. Czy powinniśmy bowiem godzić się na wciskanie nam jabłek w cenie ananasów?
Sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej, gdybyśmy nie mieli alternatywy dla wbudowanych modułów, jednak jak widzicie – takowe istnieją, ba, mają się bardzo dobrze. Osobiście korzystam ze smartfona jako mobilnego hot-spotu, i nie będę ukrywał że takie rozwiązanie sprawuje się wręcz idealnie. Podłączam do niego tablet, laptopa, inne smartfony – wszystko za pomocą jednego kliknięcia. Urządzenie schowane w kieszeni wcale nie przeszkadza, tak samo gdy leży na biurku. Zakupione 2 baterie pozwalają na niezależność energetyczną. Z takiej perspektywy właśnie spoglądam na kolejne urządzenia, które są supernowoczesne, ponieważ mają zintegrowany moduł z czasów, gdy o samych tabletach nikt jeszcze nie słyszał. Ale to nie wszystko. Te tablety mają też zintegrowaną horrendalną cenę, ot taki pakiet. A ja dzięki ludzkiemu, wrodzonemu dążeniu do tego, by nikt nie robił ze mnie idioty, przyglądam się na ten rynkowy teatrzyk. Przyglądam się z uśmiechem na ustach, wiedząc że nie jestem zmuszony korzystać z jedynie słusznych rozwiązań.
Odpowiadając na pytanie, jakie zadałem w tytule dzisiejszego odcinka, muszę powiedzieć, że wnioski jakie wysnuwam z rozważenia zarówno za i przeciw są dość złożone. Z jednej strony uważam, że 3G niekoniecznie jest potrzebne w tablecie, gdy mamy możliwość udostępniania internetu z urządzenia trzeciego. Mam na myśli ogólną efektywność takiego rozwiązania, które pozwala nam na większą elastyczność w decydowaniu, które z naszych mobilnych urządzeń podłączyć do sieci. Bez wbudowanego 3G można żyć, z tabletów obu rodzajów korzysta się według mnie równie komfortowo. Konsekwentnie, myślę że zupełnie niepotrzebne są dzisiejsze moduły 3G, które obecnie powodują nieakceptowalny i niewytłumaczalny wzrost cen samych tabletów. Ale żeby nie było tak zerojedynkowo – sam moduł jako moduł w tabletach być powinien, do kompletu z GPS’em i Bluetooth. Jednak oczywiście za adekwatną cenę. Albo każdy tablet ma 3G, albo żaden. Nie powinna mieć miejsca sytuacja, ze z normalnych, oczywistych elementów wyposażenia funduje się nam kolejny, gorzki wydatek pod pozorem uzyskania nowej, „wyjątkowej” funkcjonalności.
Dyskusja na ten temat zapewne jeszcze przez długi czas będzie toczyć się pomiędzy użytkownikami tabletów z i bez 3G. Jednak odpowiedzmy sobie na pytanie – czy sytuacja, w której każdy tablet miałby 3G, nie byłaby po prostu normalna? Gdy wszystkie takie urządzenia posiadałyby moduł, wart w porywach kilkanaście dolarów, nie musielibyśmy podejmować decyzji związanych ze sporymi kosztami. Każdy tez miałby nadal opcję korzystania z modemu USB czy tetheringu. Od przybytku głowa przecież nie boli. Bolą za to wnioski, jakie rodzą się po przemyśleniu całej sytuacji – sytuacji, w której z kawałka taniej elektroniki producenci robią symboliczny łyk chłodnej wody na gorącej pustyni. A na pustyni pić przecież trzeba, tak samo tablet musi mieć dostęp do internetu. W przypadku wody można mieć powody, by nazwać sprzedawanie jej potrzebującemu żerowaniem na podstawowych instynktach egzystencjalnych, trudniej jest jednak stosować podobną analogię w przypadku 3G w tablecie. Czy jednak na pewno jej nie ma?
Przypominam, że wszelkie uwagi i prośby możecie przesyłać na mój adres e-mail: [email protected]. Jeżeli tylko macie jakieś pytania bądź pomysły na tematykę felietonów, piszcie śmiało, chętnie wysłucham Waszych sugestii. Tymczasem zapraszam Was do dyskusji.