Wygląda na to, że chińska marka Ainol zadomowiła się na polskim rynku już na dobre, stale powiększając grono swoich fanów. Dlatego też postanowiłam przyjrzeć się bliżej produktowi innej, tamtejszej firmy, jaką jest Bmorn, której model V99, patrząc na specyfikację techniczną i cenę, wart jest uwagi, czego miernikiem są również wasze komentarze z prośbą o przetestowanie tego urządzenia. Czy od tej pory będziemy mogli powiedzieć „dobre, bo chińskie”? Zapraszam do zapoznania się z recenzją.
Specyfikacja techniczna tabletu Bmorn V99:
– ekran: 9,7″ pojemnościowy IPS z funkcją multitouch (10 punktów) o rozdzielczości 1024 x 768 pikseli,
– procesor: Boxchip A10 1,2 GHz + Mali-400,
– pamięć RAM: 512 MB DDR3,
– pamięć wewnętrzna: 16 GB,
– łączność: WiFi 802.11 b/g/n,
– aparat: 2 Mpix przód, 2 Mpix tył,
– złącza: mini-HDMI, micro–USB, USB OTG, microSD (obsługa do 32 GB), mini-jack 3.5 mm,
– bateria: 6600 mAh,
– system: Google Android 2.3 Gingerbread,
– funkcje dodatkowe: czujnik położenia (G-sensor), USB OTG, akcelerator graficzny, obsługa Adobe Flash 11.
Pudełko i jego zawartość
Pudełko dość pokaźnych rozmiarów, utrzymane jest w biało-niebieskiej kolorystyce. Na górze, w odróżnieniu od większości tabletów, nie znajdziemy jego podobizny, tylko nazwę urządzenia oraz dobrze nam znanego „zielonego ludka”. Po otwarciu, naszym oczom ukazuje się tablet, swym wyglądem przypominający… o tym może później.
W otrzymanym zestawie znalazły się ponadto:
– ładowarka sieciowa z przejściówką na polskie gniazdo,
– kabel USB,
– zestaw słuchawkowy,
– host USB,
– krótka instrukcja w języku angielskim.
Zabrakło oczywiście kabla HDMI oraz ściereczki do czyszczenia ekranu, bo jak się bardzo szybko okazało, Bmorn V99 wprost uwielbia kolekcjonować odciski palców.
Wykonanie i budowa
Wróćmy jednak do samego tabletu. Bmorn V99 dostępny jest w dwóch wersjach kolorystycznych – białej i czarnej. Ja otrzymałam tą pierwszą. W tym miejscu, nie sposób nie wspomnieć o jego podobieństwie do iPada 2 i tym razem nie mam na myśli wyłącznie zaokrąglonych rogów. Choć jego wymiary nie są identyczne, gdyż V99 mierzy 245 x 185 x 7, natomiast iPad 2 241,2 x 185,7 x 8,8 mm, sam wygląd nie pozostawia cienia wątpliwości, na którym z dostępnych na rynku urządzeń wzorował się designer. Pod względem wykonania, prócz trzeszczenia obudowy w kilku miejscach, nie mogę producentowi nic więcej zarzucić. Tablet robi dobre wrażenie, jego eleganckie i zarazem proste wzornictwo przyciąga i zachęca do kupna, mimo swego podobieństwa do produktu sygnowanego logo „nadgryzionego jabłka”.
Na przednim panelu imponująco prezentuje się 9,7-calowy ekran o proporcjach 4:3, okalany przez standardową, czarną ramkę. Trzymając tablet w pozycji horyzontalnej w prawym, górnym rogu umiejscowiona została kamerka do rozmów wideo o rozdzielczości 2Mpix. Na próżno szukać tu jakichkolwiek klawiszy. Niewątpliwie design przedniego panelu jest minimalistyczny.
Tylny panel jest błyszczący, a co się z tym wiąże, bardzo śliski. Muszę przyznać, iż kilka razy, podczas użytkowania miałam wrażenie, że najzwyczajniej w świecie, tablet wyśliźnie mi się z rąk. Oprócz aparatu o rozdzielczości 2Mpx znajdziemy logo producenta oraz (z niewiadomych mi względów) andro-mufinkę w kolorze srebrnym.
Na lewym boku znajduje się włącznik, służący jednocześnie do usypiania, jak i wybudzania urządzenia oraz gniazdo słuchawkowe w standardzie mini-jack 3,5mm. Na prawym boku umieszczone zostały pozostałe złącza (kart microSD z obsługą do 32GB, mini-HDMI, USB, host USB oraz ładowarki), jak również przycisk Back, mikrofon i głośniki. Górna krawędź została zarezerwowana dla klawisza Menu oraz przycisków głośności, dolna jest za to całkowicie wolna.
System operacyjny
Bmorn V99, pracujący pod kontrolą Androida Gingerbread w wersji 2.3.4, uruchamia się stosunkowo długo, bo 52 sekundy. W tym miejscu muszę zaznaczyć, iż producent – podobnie jak w modelu V11 – nie zastosował żadnej nakładki na interfejs użytkownika, co według mnie jest zaletą. Nie mogę jednak przemilczeć swojej dezaprobaty wobec pojawiających się gdzieniegdzie chińskich „znaczków”. Zdaję sobie sprawę, iż sprzęt jest importowany z Chin, mimo wszystko stwierdzam, iż jest to dość rażący błąd oprogramowania, przynajmniej dla mnie.
Preinstalowane fabrycznie aplikacje, tak naprawdę zostały ograniczone do minimum. Nie znajdziemy nawet Google Maps, YouTube ani klienta poczty innej niż Gmail. Na szczęście potrzebne programy można bez problemu pobrać z Android Market, który znajdziemy w starszej wersji, bez możliwości automatycznej aktualizacji. Miejsca do dyspozycji mamy niespełna 1,9 GB.
Na uwagę zasługuje natomiast coś zupełnie innego, a mianowicie dostęp do Roota, bez naszej ingerencji w oprogramowanie. Wystarczy doinstalować darmową aplikację Superuser z Marketu i można cieszyć się wieloma funkcjami, jakie dają nam te uprawnienia.
Miłym gestem ze strony importera jest udostępnienie Androida Ice Cream Sandwich 4.0.1, który choć nie jest wersją finalną oprogramowania cieszy oko (ustawienia wyświetlacza nie są dostępne w języku polskim, brak Android Market), jak również daje możliwość zapoznania się z systemem – przecież nie każdemu było dane trzymać w rękach Asusa Eee Pad Transformer Prime czy chociażby Samsunga Galaxy Nexus.
Jest to możliwe dzięki prostemu narzędziu o nazwie LiveSuit, znanemu użytkownikom tabletów marki Ainol, służącemu do wgrywania oprogramowania. Cały proces trwa kilka minut, po czym Bmorn V99 uruchomi się z ICS na pokładzie. Za pomocą aplikacji możliwy jest oczywiście downgrade do Androida Gingerbread 2.3.4. Instrukcja, potrzebne pliki, jak również wszelkie informacje na ten temat znajdują się na oficjalnym forum, znajdującym się tutaj.
Ekran
W urządzeniu zastosowano 9,7-calowy pojemnościowy ekran wykonany w technologii IPS o rozdzielczości 1024 x 768 pikseli z obsługą 10-punktowego dotyku. Nie ma co ukrywać, wyświetlacz sprawuje się naprawdę bardzo dobrze. Jest czuły na dotyk, funkcja multitouch działa bardzo płynnie zarówno w przeglądarce internetowej, galerii, jak i w grach. Jest tylko jeden warunek – musi być on odpowiednio natłuszczony przez nasze palce. W przeciwnym wypadku jest „tępy” jak… Teraz rozumiem brak ściereczki w zestawie.
Jakość wyświetlanego obrazu stoi na wysokim poziomie. Choćbym chciała, nie mogę się przyczepić do jasności, którą podczas testowania miałam ustawioną na ok. 50 procent czy też nasycenia kolorów.
Na największą pochwałę zasługują niewątpliwie kąty widzenia, które w tym modelu są po prostu rewelacyjne. Dzięki czemu oglądanie filmów czy zdjęć w większym gronie, jest czystą przyjemnością, gdyż nie musimy się martwić, że któryś z naszych towarzyszy nie dojrzy ważnych szczegółów.
Dzięki występującym od jakiegoś czasu anomaliom pogodowym, udało mi się przetestować zachowanie wyświetlacza w słoneczny dzień, co prawda nie były to „ekstremalne” warunki letniego popołudnia, niemniej V99 poradził sobie bardzo dobrze. Obraz z całą pewnością był czytelny.
Aparat
Zastosowany przez producenta aparat o rozdzielczości 2 Mpx z 3-krotnym zoomem cyfrowym, posiada podstawowe funkcje tj.: balans bieli, ekspozycja, efekty, rozmiar i jakość zdjęcia. Niewątpliwym minusem jest brak „wspomagacza” w postaci diody doświetlającej, co utrudnia fotografowanie przy słabym oświetleniu. Jednak nie oczekiwałam, iż zastąpi mi cyfrówkę. Zdjęcia wykonywane w świetle dziennym, mimo braku autofokusa, stoją na przyzwoitym poziomie.
Za jego pomocą możemy również nagrać maksymalnie 30 minutowy filmik, co prawda w formacie 3GP, jednak zaskakująco dobrej jakości i rozdzielczości 1600 x 1200 pikseli, co możecie zaobserwować poniżej.
Dzięki przedniej kamerce o rozdzielczości 2 Mpix, video-rozmowy za pomocą np. aplikacji Skype, którą możemy bezpłatnie pobrać z Android Market, stają się prawdziwą przyjemnością. Za jej pośrednictwem możemy również wykonać autoportret lub nagranie wideo.
W przypadku, gdybyśmy chcieli pochwalić się rodzinie lub znajomym zdjęciami z wymarzonej podróży wykonanymi lustrzanką japońskiego producenta, bez problemu możemy wykorzystać do tego V99. Nie straszne mu ujęcia w rozdzielczości 6048 x 4032 pikseli.
Niestety znalazł się również minus. Wbudowana aplikacja galerii, nie wczytuje plików znajdujących się na urządzeniach podłączonych poprzez host USB. W związku z czym musimy zadowolić się menagerem plików, bądź też skopiować wybrane treści do pamięci urządzenia lub na kartę pamięci.
Zapraszam do obejrzenia wykonanych przeze mnie zdjęć, jak i materiału wideo.
Zdjęcia i krótkie wideo z aparatu głównego
i zdjęcie tekstu, na którym nic nie widać (można powiększyć):
Zdjęcia z kamerki
Internet
W wirtualną przestrzeń informacji i rozrywki przeniesie nas preinstalowana przeglądarka stron WWW, natomiast dzięki wbudowanemu modułowi WiFi zgodnemu ze standardem IEEE 802.11 b/g/n, przez długi czas będziemy mogli w tym świecie pozostać.
Muszę przyznać, iż przeglądanie stron internetowych w testowanym przeze mnie tablecie było prawdziwą przyjemnością. Wszystko za sprawą bardzo dobrej jakości ekranowi IPS o rozdzielczości 1024 x 768 pikseli. Strony są wczytywane dość szybko, natomiast ich przewijanie oraz powiększanie przebiegało bez problemu (jeśli tylko powłoka przedniego panelu jest odpowiednia „natłuszczona” przez nasze palce).
Kolejną zaletą jest wsparcie dla Flash Player 11, dzięki czemu możemy pozwolić sobie na odrobinę relaksu przy Grow Island, Zombie Invaders czy też innych tytułach ze strony tabletflashgames.com. Jednak lubiane przeze mnie GnomeTown i The Smurfs & Co z Facebooka po procesie ładowania wyświetliły szare kółeczko z wykrzyknikiem w środku.
Jeśli znudzi nam się ta forma rozrywki, możemy w zaciszu obejrzeć jakiś filmik. Znane serwisy, jak Dailymotion, Video, czy najbardziej popularny YouTube nie są straszne dla V99. Proces buforowania przebiega szybko, a materiały odtwarzane są bardzo płynnie.
Stockowa przeglądarka nie zawiodła mnie ani razu. Działa stabilnie, nie wymuszając zamknięcia. Jednak minus należy się za klawiaturę ekranową, której klawisze były dla mnie za małe, mimo iż jestem kobietą. Dlatego postanowiłam przetestować drugą, która okazała się całkowitą porażką.
Porty USB
Bmorn V99 posiada dedykowane złącze ładowarki, jednak jeśli zaistnieje taka potrzeba, bez problemu można go naładować za pośrednictwem kabla USB podłączonego do komputera. Jednak wiadomo, iż jego podstawową funkcją jest komunikacja naszego tabletu z PC. Na poniższym screenie możecie zaobserwować prędkość przesyłania danych za jego pośrednictwem, a jest gdzie je przesyłać, gdyż mamy do dyspozycji 12,2 GB.
Za pomocą dołączonej do zestawu przejściówki możliwe jest podłączenie urządzeń peryferyjnych np. myszki, z którą Bmorn radzi sobie dobrze. Praca systemu nie zostaje spowolniona, a ruch kursora jest płynny.
Dużym udogodnieniem jest na pewno osobne złącze USB On-The-Go, dzięki któremu możliwe jest podłączenia pamięci flash. W celu przetestowania działania posłużyłam się, znanym z poprzedniego testu (Plug Impact) pendrivem SanDisk Cruzer Blade o pojemności 16 GB (zapis 7 MB/s, odczyt 18 MB/s, sformatowany domyślnie pod FAT32). Tablet bez problemu poradził sobie z zapisanymi danymi i już po chwili mogłam z nich korzystać, podobnie jak w przypadku systemu plików NTFS oraz exFAT, co niewątpliwie uznaję za plus.
Przekopiowanie pliku wideo ważącego 285 MB z pendrive’a do pamięci urządzenia zajęło 2 minuty 5 sekund, co oznacza średnią prędkość na poziomie 2,3 MB/s, odwrotna sytuacja zajęła 1 minutę i 4 sekundy, czyli średnio 4,5 MB/s.
Jednak największym i zarazem najmilszym zaskoczeniem podczas testowania V99 było wykrycie podpiętego poprzez host USB dysku zewnętrznego, nie posiadającego dodatkowego zasilania (Samsung 2,5” 750 GB). Oczywiście wczytanie danych zajęło chwilę, jednak mogłam bez problemu z nich korzystać.
Rozrywka – muzyka, filmy i gry
Jak wiecie jakość odtwarzania plików audio oraz wideo jest dla mnie ważną kwestią. Moją uwagę przyciągnął odtwarzacz muzyki. Zresztą zobaczcie sami.
Pod względem wizualnym nic dodać, nic ująć. Co jednak z jego funkcjonalnością? Z tym już nieco gorzej. Bibliotekę możemy oczywiście pogrupować według albumów, wykonawców, piosenek, gatunku muzyki oraz ostatnio dodanych plików. Obsługiwane są najpopularniejsze formaty plików, jak mp3, wma, wav, flac oraz playlisty. Odtwarzacz szybko skanuje pamięć wewnętrzną urządzenia, jak również kartę pamięci microSD, aktualizując bibliotekę. Z pamięcią podłączoną poprzez host USB zupełnie sobie nie radzi. Pendrive czy też dysk zewnętrzny, w ogóle nie są skanowane w poszukiwaniu nowych albumów, co jest sprawą dość irytującą. Kolejnym mankamentem jest brak equalizera. Dlatego mimo iż jak wspomniałam sam wygląd aplikacji przypadł mi do gustu, zrezygnowałam z niej na rzecz Poweramp Music Player, który choć niezbyt tani, dla mnie niezawodny.
Zapytacie pewnie jak prezentuje się sama jakość odtwarzanej muzyki. Otóż dość przeciętnie. Dźwięk wydobywający się z wbudowanych głośników jest stosunkowo czysty, o ile nie ustawimy maksymalnego poziomu głośności. O niskich tonach możemy zapomnieć, przez co jest on dość płytki. Największą wadą jest natomiast samo umiejscowienie głośników. Nie dość, że znajdują się one obok siebie, to w dodatku w miejscu, w którym nie sposób ich nie zasłaniać (dolna część prawej krawędzi). To nie pierwsze urządzenie, które w ten sposób mnie irytuje. Na litość … Kto projektuje te tablety? Odpowiedź jest teoretycznie prosta – Chińczycy, jednak wątpię by nie słuchali oni muzyki. Więc o co chodzi? Zapewne o pieniądze.
Bmorn V99 umożliwia odtwarzanie popularnych formatów wideo jak avi (DivX i XviD), rm, rmvb, mp4, mkv, vob czy mov, z czym oczywiście radzi sobie bez najmniejszego problemu. Nie straszna mu jakość Full HD 1080p. Wszystkie testowane przeze mnie filmy były szybko wczytywane i odtwarzane w sposób bardzo płynny, niezależnie od tego czy znajdowały się w pamięci urządzenia, na karcie pamięci, pendrivie czy też 2,5-calowym dysku zewnętrznym. Równie dobrze doradzi sobie z High Profile, filmy są szybko wczytywane oraz bardzo płynnie odtwarzane.
Najbardziej ekscytującą formą rozrywki są jednak gry. Muszę przyznać, iż byłam mile zaskoczona faktem wykrycia przez Android Market wielu dość wymagających produkcji znanych producentów jak Gameloft czy Electronic Arts. Naprawdę jest z czego wybierać: Need for Speed Hot Pursuit oraz Shift, Asphalt 6, ShadowGun, Modern Combat 2: Black Pegasus, Modern Combat 3: Fallen Nation, N.O.V.A 2. To oczywiście nie koniec.
Szybko się jednak okazało, że nie wszystkie wyszukane tytuły jesteśmy w stanie uruchomić. Taka sytuacja miała miejsce w przypadku Brothers In Arms 2 Free+ oraz GT Racing: Motor Academy Free+, gdzie po zainstalowaniu gry, nie było mi nade pobrać wymaganych danych, co możecie zobaczyć na poniższych screenach.
Komplikacja wystąpiła również podczas próby uruchomienia ShadowGun. Gra bez żadnej informacji najzwyczajniej w świecie się zamykała. Problem jednak ustąpił po doinstalowaniu Chainfire3D, co było możliwe dzięki oryginalnie dodanym uprawnieniom Root.
O ile powyższymi zagwozdkami zbytnio się nie przejęłam, to już gry sterowane ruchem dość mocno mnie zirytowały. Z przykrością stwierdzam, iż w Riptide GP, Turbofly 3D czy nawet Tiki Kart 3D sobie nie pogramy, ze względu na źle działający akcelerometr. Problem udało się ominąć np. w Heavy Gunner 3D co możecie zobaczyć na poniższym filmiku.
Oczywiście przeróżne, mniej wymagające produkcje jak Angry Birds, Worms, Maincraft Pocket Edition, czy Top Truck Free działają bez najmniejszego problemu.
Bateria
Zamontowany w V99 akumulator o pojemności 6600 mAh pozwolił mi na, no właśnie, zaledwie 5 godzin rozrywki. Szybko udało mi się go zmęczyć. 1,5 godziny spędzone przy grach, łącznie 2,5 godziny oglądania filmów z TVN Player oraz ipla oraz 1 godzina surfowania po Internecie przy muzyce odtwarzanej z pamięci urządzenia. Przez cały czas tablet pracował z włączonym WiFi oraz jasnością ustawioną na 100 procent. Pełne ładowanie zajmuje nieco ponad 5 godzin. Gdzie tu logika?
Wydajność
Za pracę całego urządzenia odpowiedzialny jest procesor Boxchip muli-core A10 taktowany zegarem 1,2 GHz, który z wielo-rdzeniowością nie ma nic wspólnego, wraz z układem graficznym Mali-400, które wspomagane są przez pamięć operacyjną RAM na DDR3. Dzięki czemu możliwa jest obsługa zaawansowanych gier 3D, czy też filmów w imponującej rozdzielczości 2160p. Z wielozadaniowością również dobrze sobie radzi. Możemy jednocześnie odtwarzać muzykę zgromadzoną w urządzeniu, lub jeśli ktoś woli skorzystać z internetowego radia, przeglądać bogate w treści strony internetowe, korzystać z dobrodziejstw stron z grami napisanymi we flash’u, czy tworzyć dokumenty w samodzielnie doinstalowanym pakiecie biurowym.
Jak widać na screenie zamieszczonym poniżej maksymalna częstotliwość taktowania procesora ustawiona została na 1 GHz, natomiast całkowita ilość pamięci RAM wynosi 314,8 MB, z czego po uruchomieniu tabletu wolne jest maksymalnie 220,6 MB.
Zapraszam również do zapoznania z wynikami przeprowadzonych przeze mnie testów.
Podsumowanie
Bmorn V99 jest naprawdę ciekawym urządzeniem, choć idealny oczywiście nie jest. Pytanie tylko czy takie istnieją? Według mnie nie. Wszystko ma swoje wady i zalety, tak jest również w przypadku tego tabletu. 9,7-calowy wyświetlacz IPS o bardzo żywych kolorach i wspaniałych kątach widzenia, osobne złącze USB OTG radzące sobie z 2,5-calowym dyskiem zewnętrznym bez dodatkowego zasilania, możliwość aktualizacji do Androida 4.0, 16 GB wbudowanej pamięci czy też dostęp do uprawnień Root bez naszej ingerencji to niewątpliwe zalety tego urządzenia. Z drugiej strony przeciętnej jakości głośniki umiejscowione obok siebie, szybko rozładowująca się bateria, problemy z bardziej wymagającymi grami oraz trzeszcząca obudowa… Sami musicie zdecydować czy urządzenie to jest warte 849 złotych – moim zdaniem, mimo wszystko, tak.
UPDATE: dodałam filmik z prezentacją przeglądarek.