Co do tego, że Android Honeycomb będzie przełomowym systemem operacyjnym, nie mieliśmy żadnych wątpliwości od momentu pierwszej styczności z nim, czyli od opublikowania dema i prezentacji Motoroli Xoom na CES 2011. Wszyscy ci, którzy wczorajszego wieczoru bacznie śledzili konferencję Google zgodnie twierdzą, że firma Apple powinna wziąć się ostro do roboty, jeśli w dalszym ciągu chce utrzymać swoją pozycję na rynku tabletów. Co prawda iOS jest bardzo dopracowanym OS-em i świetnie działa na iPadzie, jednak wszystko wskazuje na to (a przynajmniej po wczorajszej konferencji tak się może wydawać), że tablety z Honeycomb będą najbardziej pożądanymi wśród potencjalnych klientów.
Obecni na konferencji przedstawiciele mediów – w tym redaktorzy zagranicznych serwisów – mogli trochę pobawić się Motorolą Xoom. Do krótkich (około 5-minutowych) przeglądów udostępniono wyłącznie cztery tablety, więc normalnym jest, że każdy z dziennikarzy mógł tylko przez chwilę pobawić się nowym urządzeniem amerykańskiego koncernu z najnowszym systemem Android na pokładzie.
Ekran główny. Myślę, że przy omawianiu całkowicie nowej wersji systemu stworzonej na potrzeby tabletów internetowych od podstaw, to właśnie od ekranu głównego trzeba zacząć, gdyż sporo się zmieniło w stosunku do poprzedniej wersji. Niby jaki jest, każdy widzi, ale warto co nieco wspomnieć na jego temat. I tak, nie mogło się obyć bez widżetów, które są nieodłączną częścią pulpitu w tabletach i bez zegarka, który znajduje się w prawym dolnym rogu. Ekrany (może być ich maksymalnie pięć) są całkowicie spersonalizowane, czyli wypełnione wybraną przez nas treścią. Mam tu na myśli przede wszystkim ostatnie e-maile, pogodę, listy rzeczy do zrobienia, ulubione filmiki z YouTube i wiele więcej.
Mnogość aplikacji to bardzo duży atut każdego systemu. W przypadku Honeycomb otrzymujemy dostęp do całkowicie przeprogramowanych aplikacji, takich jak chociażby przeglądarka internetowa (która została tak zmodyfikowana, by można było z niej swobodnie korzystać na multidotykowych ekranach o wysokiej rozdzielczości), YouTube czy Gmail (co widzieliśmy także na poprzednim demo przygotowanym przez Google).
Przy przeglądarce internetowej warto się zatrzymać trochę dłużej. W Honeycomb będzie można w prosty sposób zsynchronizować zakładki z Chrome z tabletową przeglądarką, otwierać kilka kart w jednym jej oknie, a także korzystać z niej w trybie Incognito (wtedy strony, które odwiedzimy, nie będą dodane do historii przeglądarki).
A skoro już jesteśmy przy aplikacjach, warto wspomnieć, że Google obiecało wsteczną kompatybilność programów. Znaczy to ni mniej ni więcej to, że aplikacje przygotowane dla starszych wersji systemów Google’a mają normalnie działać na Honeycomb (a czy tak będzie, okaże się jak zawsze w praktyce).
Warto przyjrzeć się także sposobowi wprowadzania tekstu, dzięki trochę odmienionej klawiaturze wirtualnej. Poniżej doskonale widać łatwy sposób kopiowania czy wycinania żądanego kawałka tekstu i wstawiania go w żądane miejsce.
Android Honeycomb wprowadzi sporo nowości. Wśród nich ma być sprzedaż usług i produktów wewnątrz aplikacji. Bardzo dobrego przykładu użył Paweł z AntyWeb:
Wyobraźcie sobie, że właśnie skończył się Wam atrament lub toner w drukarce. Zawsze kupujecie ten sam, w tym samym sklepie. Nie macie jednak czasu przysiąść do komputera, bo właśnie wychodzicie z domu, a po powrocie zapewne nie będziecie pamiętali o zamówieniu. Jeśli sklep będzie posiadał aplikację na Androida, dokonacie zakupu bezpośrednio z komórki, stojąc na przystanku.
Genialne w swojej prostocie.
Nie można zapomnieć także o udostępnionej wczoraj przeglądarkowej wersji sklepu z aplikacjami na googlowski system – Android Market. Na stronie market.android.com możemy znaleźć katalog programów, które następnie możemy kupić i zainstalować. Wystarczy kliknąć na żądaną aplikację, a ona automatycznie zacznie proces instalacji na wybranym smartfonie – bez potrzeby używania jakichkolwiek kabli. Od razu nasuwa się na myśl odniesienie do iTunes, gdzie po pobraniu aplikacji należy podłączyć iPada do komputera i zsynchronizować.
A zanim skończę swój lekko przydługi (ale interesujący) wywód, muszę wspomnieć także o akceleracji sprzętowej. Google zapowiedziało, że dzięki niej tablety pracujące pod kontrolą Honeycomb mają działać o wiele szybciej.
Na koniec prawie godzinne wideo z wczorajszej konferencji dla wszystkich tych, którzy nie mogli jej śledzić na bieżąco:
Jeszcze taka mała dygresja na temat zachowania przedstawicieli Google po konferencji – a propos możliwości (a raczej niemożliwości) zadawania pytań przez media. Czyżby gigant z Mountain View miał coś do ukrycia? Czy po prostu na konferencję został przygotowany odpowiedni materiał, który pokazywał tylko tyle, co chciano na daną chwilę pokazać, bo reszta funkcji jeszcze jest niedopracowywana? Można roztaczać na ten temat wiele domysłów, ale może pozostańmy przy wersji, że po prostu Google chciało pokazać swój system z jak najlepszej strony. I oczywiście świetnie mu się to udało.
A, i w dalszym ciągu nie wiadomo nic na temat rzekomego działania Honeycomb na smartfonach. Nie pojawiły się także żadne informacje na temat możliwego rozłamu Androida na dwie jakby osobne części – system dla smartfonów i system dla tabletów.
A jeśli uważasz, że zapomniałam o którejś z istotnych cech Honeycomb, daj znać w komentarzu ;)
źródło, wł.