Miecz i YouTube
(fot. Zain Abba, Pexels, CC0)

YouTube dostarcza nowy oręż do walki z deepfake’ami

Sztuczna inteligencja, wbrew przepowiedniom czarnowidzów, nie przejęła władzy nad światem ani nie zabrała nam wszystkim pracy. Zamiast tego internet stał się jeszcze bardziej niewiarygodnym miejscem do pozyskiwania informacji. Jakąś część tego bałaganu chce posprzątać YouTube.

Deepfake goni deepfake

Choć w większości przypadków deepfake’i pełnią rolę humorystyczną, wciąż tworzą problemy natury prawnej. Zwykle bowiem jest tak, że spreparowany, fałszywy film czy nagranie dźwiękowe wykorzystuje wizerunek jakiejś znanej osoby – w większości przypadków bez jej zgody.

Taki film zazwyczaj zawiera wypowiedzi lub zachowania, których dana osoba nigdy by się nie podjęła. W ten sposób twarze celebrytów i polityków są wykorzystywane do szerzenia kłamstw i podpierania kampanii internetowych mających na celu wprowadzić zamieszanie – na przykład podczas wyborów.

Oczywiście deepfake’i nie mają szansy stać się popularne, gdy nie są przez nikogo podawane dalej. Fałszywe filmy nie są nam przecież przesyłane e-mailem. Najlepszymi narzędziami do ich rozpowszechniania są serwisy społecznościowe. Dlatego to na włodarzach platform takich jak YouTube, Facebook czy TikTok ciąży odpowiedzialność za umożliwianie ich użytkownikom szybkiego zgłaszania nieprawdziwych lub choćby podejrzanych klipów wideo.

YouTube umożliwia zgłaszanie fałszywych filmów

YouTube ogłosił, że rozszerza możliwości składania wniosków związanych z ochroną prywatności. Teraz umożliwiać będzie użytkownikom zgłaszanie treści generowanych przez AI lub innych spreparowanych materiałów, które przedstawiają ich samych. Można to robić przez udostępnione narzędzie do składania skargi dotyczącej prywatności.

Zgłoszony materiał nie będzie usuwany z automatu – przejdzie weryfikację moderatorów w serwisie, którzy będą w stanie określić, czy dany film jest szkodliwy i czy rzeczywiście jest deepfakiem, a jego zawartość można pomylić z prawdziwą osobą czy wydarzeniem.

Ocena człowieka będzie w tym przypadku kluczowa, jako że algorytmy nie są w stanie wychwycić, czy opublikowany film jest satyrą. Jeśli jakaś znana osobistość będzie parodiowana i pojawi się w spreparowanym filmie, nie od razu będzie oznaczało to usunięcie go z serwisu. Jeśli moderatorzy stwierdzą, że klip nie godzi w niczyje interesy, pozostanie on widoczny.

Ponieważ każdego dnia na filmowej platformie Google publikuje się dosłownie petabajty danych, serwis z pewnością skorzysta z pomocy uczynnych widzów zgłaszających fałszywe klipy czy dodających notatki do opublikowanych materiałów. A na tym z kolei skorzystają też inni użytkownicy.