Huawei logo

Chiny biorą odwet za Huawei. USA się doigrały. Korea też swoje dołoży

W przyszłym miesiącu minie (już) pięć lat, odkąd Stany Zjednoczone nałożyły na Huawei pierwsze sankcje. Chiny nie pozostawały bierne, ale w końcu zdecydowały się na ruch, który naprawdę zaboli USA.

Huawei zostanie w końcu pomszczony

19 maja 2019 roku zapisał się na kartach historii jako dzień, w którym Stany Zjednoczone ogłosiły nałożenie pierwszych sankcji na Huawei. Była to naprawdę łamiąca wiadomość (ang. breaking news) – nigdy wcześniej USA nie zdecydowały się na taki krok. Oficjalnym powodem jest to, że chiński gigant (rzekomo) stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego USA.

Nieoficjalnie mówi się natomiast, że Amerykanie przestraszyli się rosnącej pozycji Huawei na rynku smartfonów, która zagrażała przyszłości ich oczku w głowie, czyli Apple. Nałożenie licznych, dotkliwych sankcji na chińską firmę było brzemienne w skutkach – sprawiło, że w skali globalnej została zepchnięta na margines. Dziś nie ma już śladu po jej niegdysiejszej potędze.

Pomimo licznych przeciwieństw, Huawei nie zaprzestał produkcji smartfonów. W ostatnich miesiącach firma na swoim rodzimym rynku znacząco wzmocniła swoją pozycję za sprawą ogromnej popularności serii Mate 60. Można spodziewać się, że jej spektakularny sukces powtórzy również nowo zaprezentowana rodzina Pura 70 (do tej pory producent nie potwierdził jej globalnej dostępności).

Ogromny popyt na urządzenia z linii Mate 60 negatywnie wpłynął na sprzedaż iPhone’ów w Chinach. Apple może porzucić nadzieje na poprawę sytuacji w tym kraju, który jest jednym z najważniejszych rynków dla każdego producenta smartfonów. Pavel Durov, założyciel i CEO komunikatora Telegram, powiedział, że Chiny postanowiły skutecznie zniechęcić obywateli do korzystania z iPhone’ów.

W ubiegłym tygodniu dowiedzieliśmy się, że Chińska Administracja Cyberprzestrzeni zmusiła Apple do usunięcia ze sklepu App Store komunikatorów Signal, Telegram i WhatsApp oraz aplikacji Threads. Za ich pośrednictwem użytkownicy mieli bowiem przesyłać krytyczne wiadomości na temat prezydenta Chin, Xi Jinpinga.

Apple nie miało wyboru, jak tylko usunąć ww. programy. Pavel Durov uważa jednak, że nie był to krok wymierzony w twórców aplikacji, ponieważ nie odnotowano spadku liczby instalacji Telegrama w Chinach. Durov sądzi, że ma to uderzyć bezpośrednio w Apple – chińskie władze chcą, aby Chińczycy kupowali smartfony rodzimych marek. Jako że te umożliwiają instalację aplikacji z zewnętrznych źródeł, wiele osób może porzucić iPhone’y, aby korzystać z usuniętych z App Store programów.

Chińczycy nie mają bowiem takiej swobody jak mieszkańcy Unii Europejskiej, którzy od niedawna mogą pobierać na iPhone’y aplikacje z innych sklepów, nie tylko z App Store. Chiny działają zatem w bardziej „subtelny” sposób niż Stany Zjednoczone, dbając o interes rodzimych firm. Obrana strategia z pewnością nie wpłynie na sprzedaż iPhone’ów w Państwie Środka tak samo, jak sankcje nałożone przez USA na Huawei, ale na pewno przyniesie jakiś skutek.

Nie tylko Chiny chcą pozbyć się iPhone’ów

Zdecydowanie największe napięcie gospodarcze istnieje na linii Stany Zjednoczone-Chiny, ale o interes „swoich” zamierza zadbać również… Korea Południowa. Tamtejsze wojsko przymierza się bowiem do wprowadzenia kompleksowego zakazu używania iPhone’ów w budynkach wojskowych od 1 czerwca 2024 roku.

Powodem ma być fakt, że na iPhone’ach nie można zainstalować aplikacji firmy trzeciej, która wyłączy mikrofon. Android natomiast taką funkcję oferuje – można w Ustawieniach zabronić dostępu do mikrofonu wszystkim aplikacjom zainstalowanym na smartfonie. Rozpoczęto już nawet testy w Gyeryongdae (siedzibie armii, marynarki wojennej i sił powietrznych) i niewykluczone jest rozszerzenie zakazu na wszystkie podległe wojsku jednostki.

Pracownicy wojska w Korei Południowej mogą korzystać ze smartfonów w trakcie pracy w określonych godzinach, ale pod warunkiem zainstalowania aplikacji bezpieczeństwa, która ma zapobiegać wyciekom informacji na zewnątrz (poprzez nagrywanie dźwięku). Oprócz tego blokuje ona inne funkcje, takie jak aparat i Wi-Fi. Właściciele iPhone’ów, pracujący w Joint Chiefs of Staff, muszą zostawiać je w depozycie przed wejściem do miejsca pracy ze względów bezpieczeństwa.

Blokada używania ma dotyczyć jednak nie tylko smartfonów, ale też smartwatchy. Południowokoreańskie wojsko zaczęło rozważać wprowadzenie blokady już ponad pół roku temu, gdy największy operator w Korei Południowej udostępnił funkcję nagrywania rozmów na iPhone’ach za pomocą aplikacji A-Dot. Nagrywanie rozmów w tym kraju jest legalne, ale w niektórych przypadkach też karalne (jak naruszenie prywatności).

Według Korea Institute for Defense Analyses, personel wojskowy w Korei Południowej liczy blisko 500 tysięcy osób. Jeśli wszyscy będą zmuszeni do korzystania ze smartfonów z Androidem, Apple straci wielu użytkowników.