Biurko. Blat i podtrzymujący go stelaż. Dwa elementy tworzące jedną całość. Zazwyczaj raczej nudną. Tymczasem okazuje się, że nawet tak prosta konstrukcja potrafi zaintrygować. Od jakiegoś czasu w moim biurze stoi biurko z Micota Gaming Store i właściwie mam z nim tylko jeden problem. Bo nie wiem co bardziej mi się podoba – samo biurko czy może historia stojących za nim młodych ludzi.
I pozwólcie, że to właśnie od niej zacznę
Micota Gaming Store to firma należąca do 21-letniego Jakuba Micoty z Łap nieopodal Białegostoku, którego wspólnikiem jest Maciek Wyszyński. Powstała trzy miesiące temu, ale do całego przedsięwzięcia przygotowywali się już od zeszłego roku, czyniąc odpowiednie kroki w kierunku doboru hurtowni i dostawców. W ich działalności pomaga fakt, że już od najmłodszych lat Jakub przyglądał się i pomagał w pracy ojcu – stolarzowi. W końcu nadszedł moment, w którym Jakub postanowił wziąć sprawy w swoje ręce, a że jest zagorzałym graczem i jednocześnie fanem e-sportu, szybko wpadł na pomysł tworzenia biurek przeznaczonych właśnie dla graczy. Z pomocą przyszedł mu Maciek.
https://www.facebook.com/MicotaGamingStore/posts/2634527513238189
Chłopakom zależało na tym, by móc zaoferować możliwie najwyższą jakość swoich produktów. W rozmowie ze mną widać było, że obaj żyją tym, co robią i wkładają w to całe swoje serce. Poświęcają się firmie w całości, przez co zamiast spędzać czas z rówieśnikami, szlifują kolejne biurka i własnoręcznie przygotowują kolejne zamówienia. Wszystko właściwie robią sami. Nie ukrywam, zaimponowali mi. 21- i 22-latek, którzy z powodzeniem prowadzą własny tego typu biznes, we wcale nie tak łatwej branży? Wróżę im piękną przyszłość i mocno trzymam kciuki, by zaszli naprawdę daleko. Bo ambicji i woli tworzenia kolejnych i kolejnych projektów im zdecydowanie nie brakuje. Jakub, Maciek – wspieram i kibicuję!
A teraz to, co najważniejsze – biurko
W Micota Gaming Store znajdziecie kilka modeli biurek gamingowych, spośród których najbardziej “wypasionym” jest Challenger. I to właśnie na nim skupiłam swoją uwagę, choć… potrzebowałam większego blatu niż maksymalnie oferowany w sklepie (jest opcja 139 x 68 cm lub 160 x 68 cm przy 72 cm wysokości). Po odpowiednich testach wytrzymałości okazało się, że zrobienie blatu o wymiarach 180 x 80 cm nie stanowi żadnego problemu, więc przybiliśmy piątki i czekaliśmy aż wreszcie przeprowadzę się do nowego mieszkania. Gdy wreszcie nastał ten dzień, ustaliliśmy termin, w którym biurko zostanie dostarczone pod me drzwi.
Oczywiście Micota Gaming Store oferuje opcję wysyłki kurierem, ale obu stronom zależało na tym, by poznać się osobiście. Jakub przyjechał do nas, by osobiście zmontować biurko i trochę przy okazji o nim poopowiadać. A ja, cóż, już od pierwszej chwili, gdy tylko spojrzałam na mojego Challengera, wiedziałam, że to był świetny wybór.
Biurko Challenger od Micota Gaming Store – co to takiego?
W żadnym wypadku nie ma mowy o prostym blacie i banalnych nóżkach czy stelażu bez efektu zaskoczenia. Challenger, jak przystało na biurko gamingowe, charakteryzuje się dość agresywnym designem – liczne ścięcia dodają mu uroku i sprawiają, że świetnie się prezentuje w przestrzeni biurowej czy zaciszu gamingowej jaskini.
Z kwestii technicznych musicie wiedzieć, że blat wykonany jest z MDF-u (Medium-Density Fireboard) o grubości 22 mm, co jest, według mojej wiedzy, najwyższą wartością wśród dostawców biurek gamingowych w Polsce (większość oferuje 18 mm). Ma to znaczenie głównie ze względu na obciążenie, jakie blat jest w stanie na siebie przyjąć. Te cieńsze pod ciężarem kilku monitorów i budy mogą się uginać, powodując nieplanowany wydatek na nowe biurko – a chyba każdy wolałby tego uniknąć.
Na moje biurko składa się biały stelaż z czarnym, matowym blatem i wyfrezowanym logo Tabletowo (wystarczyło podesłać Jakubowi logo w wektorach, a on wszystkim się zajął). Do wyboru jest jeszcze kolor biały i szary, a wykończenie może być matowe lub błyszczące. Wybierając pamiętajcie, że mat szybko się brudzi i wymaga odpowiedniej pielęgnacji, z kolei połyskujące powierzchnie, cóż, nie wszędzie i nie każdemu pasują.
Z punktu widzenia graczy istotną informacją jest fakt, że na stelaż składa się belka wzmacniająca z miejscem na wszelkie kable oraz nóżki z przygotowanymi przepustami na kable, co pozwala zadbać o estetyczny cable managment.
Pomaga w tym również przepust kablowy, znajdujący się w blacie, w uzgodnionym wcześniej miejscu (ja sobie zażyczyłam raczej standardowo – na środku). Dodatkowo w biurku umieszczono multiport, zapewniający dostęp do dwóch gniazd 230 V i dwóch portów USB.
O gamingowy charakter Challengera, poza agresywnym designem i wieloma udogodnieniami, umożliwiającymi ogarnięcie cable managmentu, dba również oświetlenie RGB. We wcięciu z tyłu biurka umieszczone zostały diody LED RGB, sterowane oczywiście pilotem radiowym. Istotny jest fakt, że nie jest to pasek LED-owy po prostu przyklejony do blatu i tyle – został w pewien sposób zatopiony, co poprawia prostotę dbania o nie, bez osadzania się kurzu na LED-ach.
Wszystkie dodatkowe elementy (przepusty, multiport, uchwyt na słuchawki) wykonane są ze stali, zapewniając możliwie jak najwyższą jakość.
A skoro najwyższa jakość, to i cena odpowiednia
Gruby, świetnie wyglądający blat, przepusty na kable, multiport, uchwyt na słuchawki, wszelka dbałość o detale – na każdym kroku biurko gamingowe Challenger firmy Micota Gaming Store pozytywnie punktuje. Niestety, w ślad za tym idzie też dość wysoka cena, bo za biurko w wersji 160 x 68 cm zapłacimy 1699 złotych. Sporo, ale za tym idzie doskonała jakość i zadowolenie – oby na długie lata.
Ja pracuję przy spersonalizowanym pode mnie biurku Challenger z Micota Gaming Store już któryś dzień (trzy tygodnie minęły) i muszę powiedzieć to z całą stanowczością: to był doskonały wybór. Nie muszę się martwić o jego stabilność, a dodatkowo pod biurkiem nie ma żadnych wystających elementów, o które mogłabym obijać nogi (a że często siedzę po turecku czy zakładam nogę na nogę, ma to spore znaczenie).
Być może powiecie, że to tylko biurko gamingowe, a ja odpowiem: nie, nie tylko. Stoi za nim historia świetnych, młodych ludzi, którzy wiedzą, co chcą w życiu robić i chce im się walczyć o swoje marzenia, ciężko pracując dniami i często nocami. Dodatkowo są graczami, więc doskonale znają potrzeby osób poświęcających graniu sporą część swojego wolnego czasu.
Ponadto, Challenger jest świetnej jakości i, porównując z innymi biurkami gamingowymi, dostępnymi na rynku, zdecydowanie ma prawo walczyć o miano jednego z najciekawszych modeli, o ile nie po prostu najciekawszego.
Pssst. Być może powiecie, że brakuje w tym biurku elektronicznej regulacji wysokości. Ja się z tym zgodzę, choć sama z tego bajeru – przynajmniej na ten moment – nie mam potrzeby korzystać. Wiem jednak, że chłopaki już pracują również nad takim projektem, więc niebawem powinniśmy poznać efekty tych prac.
A jeśli chcielibyście sobie kupić biurko od chłopaków z Micota Gaming Store, odsyłam Was do ich sklepu.
A na ścianie za biurkiem panele wygłuszające Fluffo :)