I mówię to z całą stanowczością. Biorę także odpowiedzialność za to, co powiedziałem i zdania nie zmienię. Powiem to jeszcze raz: Halo: Spartan Assault, to najlepsza gra na platformy ekosystemu Microsoftu. I basta.
Lubię grać na Lumii 1320. Mimo „tylko” rozdzielczości HD 720p gra się przyjemnie, zwłaszcza dzięki ogromnemu, bo aż 6-calowemu ekranowi. Tym samym postanowiłem zainwestować parę groszy w jakiś ciekawy tytuł. Padło na Halo: Spartan Assault. I powiem Wam szczerze, że się nie zawiodłem. 16 złotych to może i dużo, jak na grę, jednak ja uważam, że w kontekście mojego zadowolenia z tego tytułu, to były dobrze ulokowane fundusze.
Fabuła level – 0
No, nie oszukujmy się. Tło fabularne Spartan Assault praktycznie nie istnieje. Wszystko bowiem kręci się wokół szkoleniowego symulatora wojennego Spartan, w którym to przyjdzie nam zmierzyć się z hordami niezbyt przyjaźnie nastawionych do nas kosmitów. Ci, którzy liczą na to, że gra wciągnie nas także i rozbudowaną fabułą, ciekawymi dialogami, czy też interesującymi wątkami rozwijającymi się w trakcie przechodzenia przez nas kolejnych poziomów z pewnością się zawiodą. Otrzymujemy wytyczne, cele misji i idziemy w bój. Całość sprowadza się do suchych komunikatów, okrzyków naszych pobratymców oraz skąpych filmików wprowadzających nas w dany rozdział kampanii.
Z akcją jest dużo lepiej
Pod tym względem nie mam nic Spartan Assault do zarzucenia. Wrogów siecze się, aż miło. Do dyspozycji mamy nie tylko bronie znane z konsolowego wydania Halo, ale także i pojazdy, gdyby na przykład znudziło nam się ratowanie galaktyki na piechotę. Przejedziemy się czołgiem, porozjeżdżamy kosmitów Duchem, wejdziemy na stanowisko z RKM-em, obsłużymy działko plazmowe obcych – jest w czym wybierać. Oprócz standardowego wyposażenia Spartanina (które przy wyborze przed misją jest cholernie liche), możemy poużywać sobie broni obcych. Tych jest mnóstwo – wystarczy zaorać humanoidem ziemię i zabrać mu broń.
Wrogów do pokonania jest mnóstwo. Podczas grania mało będzie momentów, w których pociski nie będą świstać na wszystkie strony. Chlebem powszednim jest tutaj regularna bitwa, huk granatów i mieszające się odgłosy dzierżonych przez obie frakcje broni. Inteligencja naszych przeciwników także stoi na odpowiednim poziomie. Kosmita, do którego przyklei się nasz granat (i wie, że za chwilę padnie) biegnie co sił w nogach w kierunku najbliższego wroga, by polec wraz z nim. Reagują także na ciężki ostrzał. Nie idą na żywioł (i na pewną śmierć przy okazji), lecz kombinują. Chowają się za przeszkodami, uciekają, próbują zachodzić nas z różnych stron. Rzucają granatami, używają pojazdów. Robią praktycznie wszystko, by pozbawić nas szans na przejście kolejnego poziomu.
Spartan Assault będzie grą, do której chętnie będziecie wracać
Nawet po skończeniu gry (czego ja jeszcze nie zrobiłem, ale usilnie nad tym pracuję), ciężko będzie odinstalować ją i o niej zapomnieć. Dzięki rozbudowanemu systemowi nagród za skończenie poziomu, nierzadko będziecie dwoić się i troić, by „wyrobić” wyższy wynik. Wszystko to zależy od tego, jak będzie nam się wiodło w trakcie rozstrzeliwania hord kosmitów. „Medale”, które zostaną nam przyznane w trakcie walki tyczą się na przykład unieszkodliwienia danej liczby wrogów w odstępie nie większym niż 4 sekundy, zabicie kilku wrogów jednym granatem, rozwalenie paru kosmitów bez odniesienia obrażeń, czy też rozsmarowywanie przeciwników pojazdem. Medale zaś dodają nam punkty, które są podliczane po zakończeniu danej misji. Na każdą misję przypada określona liczba punktów – podzielona jest ona na trzy przedziały. Powyżej pierwszego otrzymamy brązowe odznaczenie, a co za tym idzie pewną ilość punktów doświadczenia, które możemy zamienić na lepszą broń, czy dopalacz (na przykład niewidzialność). Osiągnięcie kolejnego pułapu punktowego wiąże się z otrzymaniem srebra, a już prawdziwym hardkorom przyznane zostanie złoto. Wykręcenie złotego medalu jest bardzo trudne, ale bardzo, bardzo cieszy. Zwłaszcza, jeżeli walka była zacięta.
Sposobem na otrzymanie większej ilości punktów doświadczenia jest ustawienie przed misją „czaszek”, czyli utrudnień, które mocno podniosą trudność rozgrywki. Możemy uczynić wrogów odrobinę bardziej wymagającymi, ukryć wizualne elementy interfejsu podczas gry, czy też ustalić, że każdorazowy wystrzał z broni naszego bohatera będzie się wiązać ze spadkiem poziomu osłony Spartanina, co tym samym uczyni go łatwym celem dla kosmitów. Do wyboru mamy maksymalnie dwie czaszki.
Niestety, są mikropłatności
Ale na szczęście, nie są one konieczne do grania. Możemy kupić „grową” walutę za realne pieniądze bezpośrednio w grze (choćby po to, by kupić lepszą broń przed misją), jednak gra nie wymaga tego, byśmy się wykosztowywali się specjalnie na możliwość jej ukończenia. Grę spokojnie przejdziemy w całości bez dokładania do tego interesu, jednak jeżeli chcemy osiągać lepsze wyniki, warto zaopatrzyć się od czasu do czasu w mocniejszy arsenał. W tym wypadku mikropłatności będą praktycznie niezbędne. Czy istnienie mikropłatności w grze, której cena oscyluje wokół 20 złotych to zła praktyka? Cóż, nie wiem. Fajnie by było, gdyby płatności in-game nie było, natomiast znając model zarobku twórców mobilnych gier nie jestem zdziwiony i niejako przyzwyczaiłem się do tego, że nierzadko za mobilną rozrywkę trzeba zapłacić. Gdybym nie miał co robić z czasem, pieniędzmi i ta gra byłaby tym, nad czym ślęczę dzień i noc, to zapewne bym w nią jeszcze zainwestował. Jako, że służy mi ona do zabicia czasu w autobusie, w domu, czy na uczelni – nie widzę takiej potrzeby.
Sterowanie – trzeba się przyzwyczaić
Pierwsze chwile ze Spartan Assault mięły mi pod znakiem wszelkich możliwych przekleństw, bowiem system sterowania postacią jest nieco karkołomny. Nie ma żadnych „wirtualnych” gałek na ekranie odpowiadających za obracanie postacią, celowanie i poruszanie ją. Dlatego warto nie powielać mojego błędu, jakim było zignorowanie samouczka.
Sterowanie odbywa się za pomocą kciuków, natomiast ekran odpowiada za dżojstik. Jak wspomniałem, nie ma żadnych gałek, które wizualnie byłyby imitatorem konsolowych manipulatorów. Prawy kciuk odpowiada za strzał oraz celowanie. Lewy za poruszanie naszą postacią. Dwukrotne tapnięcie spowoduje, że kontrolowany przez nas Spartanin wyrzuci w kierunku, w którym jest zwrócony granat. Przycisk „dłoni” w prawym dolnym rogu odpowiada za podnoszenie broni z placu boju, wchodzenie i wychodzenie z pojazdów, za otwieranie drzwi, itd., itd. No i można jeszcze przyciskając go, grzmotnąć kosmitę kolbą.
O ile sterowanie niezmotoryzowanym Spartaninem jest w miarę intuicyjne, to już obsługa pojazdów jest czasem nieco zbyt trudna. Nie pomogły mi w tym błędy gry – a to lufa czołgu nie chciała się obracać, a to Duch zaklinuje się w skale – czasami lepiej jest odpuścić sobie pojazdy i przejść misję na nogach.
Grafika – przepiękna
To, za co zawsze chwaliłem serią Halo to niebanalne i bardzo widowiskowe lokacje. Przesycone jaskrawym światłem futurystyczne miasta, dżungle będące połączeniem ulicznych neonów i dziewiczej puszczy. W mobilnej wersji gry dostajemy praktycznie to samo, jednak w rzucie izometrycznym. Odwiedzane przez nas miejsca może nie są tak olśniewające, jak w konsolowej wersji, jednak na takim sprzęcie, jak telefon komórkowy dają radę. Całość utrzymana jest w stylistyce znanej z Halo, na czele z HUD-em i menu głównym.
Gra jednak dostawała lekkiej zadyszki na moim sprzęcie, zwłaszcza wtedy, gdy na ekranie pojawiała się masa wrogów. Gra nieco zwalniała lub przycinała skutecznie mi psując przyjemność z rozgrywki. Na szczęście, działo się to tylko na jednej lokacji, w reszcie przypadków takich zdarzeń na szczęście nie było. Nie wiem też, czy to nie był efekt posiadania kilku otwartych aplikacji jednocześnie – jako użytkownik Windows Phone niezbyt o to dbam.
Zdecydowanie polecam!
Halo: Spartan Assault, to obok takich tytułów jak Angry Birds, Assasin’s Creed – Altair’s Chronicles, Mirror’s Edge najlepsza gra dla Windows Phone, a także i Windows 8, bowiem na „większe” urządzenia będące pod kontrolą nowych okienek od Microsoftu gra także się pojawiła. Co najlepsze – kupując ją w Sklepie dla Windows Phone, nie trzeba płacić za nią drugi raz i tym samym możemy z niej korzystać i na telefonie i na tablecie/laptopie.
Gdyby nieco usprawnić sterowanie pojazdami, wyeliminować kilka pomniejszych błędów oraz rozwinąć nieco wątek fabularny, mielibyśmy tytuł, który byłby równie atrakcyjny dla gracza, jak i wersje konsolowe. Zaryzykuję po raz kolejny stwierdzenie, że w tym przypadku mamy do czynienia z najlepszą grą na tę platformę.
Grę Halo: Spartan Assault możecie pobrać ze Sklepów Windows Phone i Windows 8.1 tutaj: